niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 4


                                                                       Will

- No co? - zniecierpliwiony zapytałem Kevina, kiedy weszliśmy do kuchni.
- Grend, co ty odstawiasz za szopkę?! - wnerwił się Kev. Nie bardzo wiedziałem, o co mu chodzi.
- Jaką szopkę?! O co ci biega?! - zapytałem kompletnie zdezorientowany. Jednakże powoli zacząłem kapować, do czego zmierza ta rozmowa.
- Nie możesz!
- Oczywiście, że mogę, i ty doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, Will! To dla jej dobra...
- Ale niby dlaczego?! Ona naprawdę mi się podoba.
- Tak, jak ta, hmm..., czekaj, niech sobie przypomnę..., a tak: Carmen, Elisabeth, Christina, Alice, Britney, Brittany, Olive, Trice, Bella i Julie, i...
- Kto?!
- No właśnie Will, mam dalej wymieniac, czy ci wystarczy?! A to są tylko te dziewczyny, z którymi spotykałeś się przez ostatnie pół roku!!! Tak Will, my wiemy o wszystkim!...
- ... i o niczym... - dokończyłem. Ta rozmowa powoli mnie denerwowała.
- Widzisz Grend..., większości tych dziewczyn nawet nie pamiętasz!
- Ło, ło, ło, ło, ło!!! Momencik!!! O Christinie to naprawdę wolałbym zapomnieć, tylko 
i wyłącznie z własnej woli!!! - po plecach przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Nie podrywaj jej!! Na kilometr widać, że ona podoba się Cole'owi! A ty najpierw rozkochasz ją w sobie, a potem rzucisz!!! Tak robisz zawsze! Ty nawet nie wiesz, co to znaczy naprawdę się zakochać!
- To niby, co mam zrobić?!
- Tym razem po prostu odpuść! Nie wiem, unikaj jej, czy coś takiego! Nie chcę tego robic, ale nie mam wyboru! To jest jedyna dziewczyna, którą "lubisz", i na widok, której, nie chce nam się wymiotować! To nie spotykane! Przepraszam Will, ale...
- Jasne! - wpieniłem się i wyszedłem z kuchni. On nie ma prawa zakazywać mi podrywania dziewczyn! Po prostu nie ma prawa!!! I tyle!!!



                                                           Jess

Will z Kevin'em w końcu opuścili kuchnię. Will, był cały wkurzony i czerwony ze złości, jak pomidor jakiś!
- Co się... - zdążyłam spytać, ale wnerwiony Will krzyknął:
- Co one tu jeszcze robią?! Co?! - zapytał wściekle, i wszedł na schody

W pewnym momencie ktoś zezłoszczony trzasnął drzwiami. Do salonu weszła jakaś ładna blondynka.
- Chris, gdzie... Kto to jest?! Jakaś wasza kolejna głupia idiotka! A ta druga?! Za kogo ty się masz?! I dlaczego Will stoi na schodach i się na ciebie gapi, jak nie powiem kto?! No słucham?!
- Sam, tak po pierwsze, to jedyną idiotką w tym domu jesteś ty! A po drugie, kto ci tu niby pozwolił wejść!!! - krzyknął Chris.
- Jestem przecież twoją dziewczyną, nie pamiętasz?!
- Uwierz mi, bardzo chciałbym nie pamiętać!!!
- I tak Will jest stokroć od ciebie ładniejszy! I kim jest ta..., ta... odrażająca świnia!!! - to pytanie chyba było skierowane do mnie.
- To..., to... eee... - wydukał Sears.
- To dziewczyna Cole'a - powiedział Kevin. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Co?! - zapytaliśmy oboje jednocześnie, tylko... jakoś inaczej zaskoczeni. Nie umiem tego określić.
- Eee...tak, to moja dziewczyna... - powiedział Cole.
- Nie wierzę ci! Udowodnij! - powiedziała "uśmiana" Sam.

Do tej pory nie wierzę, w to, co się wtedy wydarzyło. Chłopak wstał, podszedł do ( zdezorientowanej ) mnie i delikatnie przyłożył swoje usta do moich. To było zdecydowanie dziwne. Samantha wkurzona wyszła. Cole odsunął się, i z powrotem usiadł. Ja jedyna stałam osłupiała na środku salonu. Zapewne wyglądałam, jak pajac, ale... no cóż..., ma się dar...




I jest rozdział czwarty. Przepraszam, że tak późno, bo miałam dodac w piątek... Ale sami wiecie... zakończenie roku, i jakoś tak wypadło, że przez cały czas byłam zajęta...:)
Co do komentarzy... : to troszkę mi przykro, bo było ich tylko 4. A ja wiem ile osób to czyta... ;( Więc w następnym rozdziale, proszę, napiszcie ich przynajmniej 10. Bo to niby kilka słów, ale dla mnie znaczą bardzo wiele:)
Co do komentarza od Misi:) to bardzo dziękuję, za udostępnienie mojego blogu, na twoim. To dla mnie dużo znaczy:)
Do zobaczenia wkrótce: Natka99 <333

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 3



Nie wiem, dlaczego, ale bardzo nie chciałam spędzać z nimi reszty dnia. Nie wiem, dlaczego... Może nie chciałam się rozczarować, albo po prostu bałam się, że się z nimi zaprzyjaźnię, a może nawet w nich zakocham... Urgh, co ja gadam?! Nigdy w życiu o czymś takim nie pomyślałabym, kiedy moja kuzynka nawijała o nich, jak nakręcona. No cóż...

Po chwili wahania powlokłam się za nimi ze smętną miną. Chłopaki zaproponowali, żebyśmy zostały u nich na noc, ale Ashley przyznała się, że przed północą mamy byc       w domu. Uśmiechnęłam się pod nosem i włożyłam w uszy słuchawki, do głębi mojej głowy wpłynęły słowa piosenki. Już chciałam odpłynąć w świat marzeń, gdy uświadomiłam sobie, że pasowałoby jednak przypilnowac kuzyneczki. Ale z tego, co widziałam, podekscytowana rozmawiała z nimi wszystkimi naraz, i zadawała masę pytań. A im, jak widać, to pasowało. Żałosne... Ale cóż..., niektórzy ludzie po prostu tak mają...

Podziwiałam te wszystkie budynki, z fascynacją patrzyłam na czerwone autobusy i zagadkowe zabytki.
W pewnej chwili zostałam drastycznie wyrwana z zamyślenia. Ktoś szturchał moją rękę. Wolnym ruchem ręki wyciągnęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na bezczelnego idiotę, który odważył się mnie dotknąć. A tam stał jeden z tych ludków, z tego zespołu. Popatrzyłam na niego ze złością i zdziwieniem.
- Yyy... - powiedział.
- No co?!
- Skończyliśmy obchód Londynu i ...
- Zauważyłam! - powiedziałam, nie dając mu dokończyć.
- Więc zapraszamy was teraz do nas... - powiedział niepewnie. Cała pewność siebie chyba nagle go opuściła. Ale mimo wszystko uśmiechnął się "zalotnie", po czym zaraz się zaczerwienił.
- I po to trzeba było mnie wyrywac z zamyślenia?! No słucham?!
- Teoretycznie...
- Nie! - krzyknęłam podirytowana.
- No chodź - "poprosił".

Niepewnie więc skierowałam się w stronę kremowego domu, z bujną roślinnością i basenem. Kiedy weszłam do ich posiadłości, normalnie oniemiałam. Ten dom był po prostu... SUPER... i mega wypasiony...
- Ale chata... - zdołałam wydukać.
- Robi wrażenie, co? - zapytał brunet.
Twierdząco pokiwałam głową. I w jednej chwili odzyskałam zimną krew.
- Jak ty się w ogóle nazywasz, co?! - zapytałam podejrzliwie. Chłopak na te słowa tylko się uśmiechnął.
- Nie jesteś zbyt dobra, w zawieraniu nowych znajomości, co? - na te słowa tylko wzruszyłam ramionami i zrobiłam obojętną minę.
- Dobra, dobra, tylko się tak nie patrz... Jestem Chris Sears.
- Taa..., bo naprawdę dużo mi to mówi... - ale przynajmniej dowiedziałam się, też, że chłopak z blond czupryną i nieodłącznym uśmiechem na twarzy, to Cole, a chłopak, który kiedy się na mnie patrzył zrobił się koloru buraczanego nazywa się Kevin. Jakież to ciekawe.... Chłopaki pokazali nam dom, a potem usiedliśmy na kanapie w salonie, 
i rozmawialiśmy. Na początku byłam trochę zestresowana, ale potem ( o dziwo ) rozluźniłam się i dołączyłam do "konwersacji". W pewnym momencie dostałam sms-a, jak się okazało od Jay'a... Niepewnie go przeczytałam:

      " Cześć,jak tam, żyjesz, czy jesteś już trupem, i mam szykować się do pogrzebu?:) "

Odpisałam szybko:

     " Jestem swoim duchem, i za karę będę cię straszyc, wiesz?;) "

Uśmiechnęłam się pod nosem, i wróciłam do rozmowy.
- No, Jess, do kogo tak piszesz??? - zapytała moja kochaniutka kuzyneczka, za co miałam ochotę ją udusić.
- Eee... - nagle zrobiłam się czerwona, i zrobiło mi się niesamowicie duszno. - Do kolegi...- zdołałam wykrztusić.
- Taa... do kolegi... - powiedziała Ash z chytrym uśmieszkiem.
- No, przyznaj mi do kogo!!! - powiedział zaciekawiony Chris. - Do chłopaka???
- Nie! - powiedziałam obrażona. - Jay nie jest moim chłopakiem! Najwyżej przyjacielem!
- To w takim razie, który farciarz jest twoim chłopakiem? - zapytał... eee... Will!
- Nie mam chłopaka! - powiedziałam rozbawiona.
- A..., - zaczął mówic Will, ale Kevin nie dał mu skończyć
- Will, na słówko! - powiedział, i dał gest, żeby chłopak poszedł za nim.



Taaa dammm!!! I jest trójeczka;) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu:) Bardzo dziękuję wam za takie miłe komentarze. Liczę, że w tym rozdziale będzie ich co najmniej 20:)<333
A teraz odp. na pytania ( cz.3) :) :
1. Nie, raczej nie porównywałam siebie do żadnej z tych postaci, ale kto wie??? :P
2. I powtórzę po raz kolejny: Ciekawość to pierwszy stopień do piekła!:)

Do zobaczenia wkrótce!!!
( P.S. Rozdział nr 4 powinien pojawić się już w piątek, zapraszam, i zachęcam do czytania:) CZYTASZ= KOMENTUJESZ! <3333
Całusy, Natka99;)

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 2

Lot minął zastanawiająco przyjemnie. Przez cały czas czytałam książkę przygodową. Nawet nie zorientowałam się, kiedy wylądowaliśmy. Anglia! Welcome Great Britain! Welcome! Welcome! He, he. Przynajmniej tyle... Koncert miał się odbyć następnego dnia, więc póki co znalazłyśmy sobie jakiś nocleg. Wypakowałyśmy ubrania, a potem każda wzięła szybki prysznic. Chwilowo, nie mając nic do roboty, i zmęczona podróżą - zasnę-
łam.

Rano obudziły mnie kroki roznoszące się po całym naszym pokoju. Moja kuzynka
z niecierpliwością próbowała mnie dobudzić. Kiedy w końcu wstałam, złapała mnie za rękę i pobiegła pod stadion London Area. Po drodze zdążyłam tylko złapać telefon mamy. Po 15 minutach byłyśmy na miejscu.
To, co tam zauważyłam przekraczało ludzkie pojęcie. Tłumy piszczących i wydzierających się fanek czekających na wstęp na koncert. To jest chyba jakiś żart. Proszę, niech to będzie żart...
- Do końca życia będziesz spłacać swój dług wdzięczności... - szepnęłam Ash na ucho.
- Jasne, jasne... - powiedziała. I na tym nasza rozmowa się urwała.

Nagle rozbłysły światła i na scenę wbiegło 4 chłopaków. Było... nawet fajnie.... Moja kuzyneczka cały czas piszczała, i boję się, że w końcu przez nią ogłuchnę.
Przez cały czas miałam uczucie, że ktoś mnie obserwuje, i którego za wszelką cenę próbowałam się pozbyć.
W pewnym momencie piski ucichły, gitary zwolniły, i z głośników wydobyły się odgłosy wolnej ballady. Podniosłam głowę do góry i na moje nieszczęście spojrzałam MU prosto
w oczy. I na dopełnienie całego pecha, nadszedł czas na JEGO zwrotkę. Nagle zupełnie GO zatkało, zdezorientowani muzycy ucichli, a koledzy z zespołu patrzyli na NIEGO pytająco. Chłopak spuścił głowę ze wstydu, ukradkiem zobaczyłam, że po jego policzku spływają łzy. To, co teraz zrobiłam, zdziwiło mnie samą, ale nie mogę patrzyć na ludzkie cierpienie. Nagle z moich ust wypłynął tekst piosenki. Na początku niepewnie i nieśmiało, potem z wielką śmiałością, co zaskoczyło mnie samą. Ashley zakapowała, o co chodzi i do-
łączyła do mnie. Po paru minutach śpiewała niemalże cała widownia. W pewnym momencie zdziwiony podniósł głowę i naprawdę nie wiedział, jak się zachować. Popatrzył na mnie, i chyba zrozumiał, że fani są dla nich naprawdę wszystkim. Uśmiechnęłam się, dodając mu tym samym odwagi. I tak chłopaki zagrali piosenki kolejne, i kolejne, dostając jakby kop w tyłek.

Po skończonym koncercie wszyscy zaczęli wychodzić. Ja i moja kuzynka stadion opuściłyśmy ostatnie. Ash cały czas patrzyła na mnie pytającym wzrokiem, jedną brew śmiesznie unosząc do góry.
- No co?! - zapytałam w końcu, roześmiana.
- Nic, nic, tylko nie sądziłam, że znasz choc kawałek, jakiejkolwiek z ich piosenek!
- Ja też nie... - mruknęłam.
- Co?!
- Hmm... pozory mylą... - na tym skończyła się nasza rozmowa.

- Czekajcie! - w pewnej chwili usłyszałyśmy zdyszany głos za naszymi plecami, i jak na komendę obróciłyśmy się wystraszone, w stronę zdyszanego chłopaka z uroczą grzywką. Tym razem to ja uniosłam jedną brew do góry, kompletnie nie rozumiejąc, o co chodzi.
- To, to, to... Will Grend!!! - wrzasnęła Ashley, która z przejęcia i wrażenia aż się zapowietrzyła.
- Hej. - powiedział zdyszany " Will ". Po chwili dołączyła do niego zziajana pozostała trójka.
- No więc... - odchrząknął szatyn, chcąc zwrócić na siebie uwagę. - Dziękuję, za to... na koncercie... - szepnął zawstydzony i zażenowany. - Gdyby nie ty, to nie wiem, co bym zrobił... Dzięki...
- Drobiazg - powiedziałam ubawiona od ucha do ucha.
- A..., więc..., czy może... - zaczął jąkać się brunet z irokezem.
- ... Może w ramach podziękowania, wpadniecie do nas! - dokończył uśmiechnięty uwodzicielsko blondynek.
- Z przemiłą... - zaczęła Ashley, ale nie dałam jej skończyć.
- To bardzo miłe, z waszej strony, ale wyjeżdżamy stąd już jutro, a ja chciałabym zwiedzić cały Londyn.
- To dobrze się składa, bo " London City " znamy, jak własną kieszeń.
- To bardzo miłe, ale...
- No zgódź się! - krzyknęła moja kuzynka przerywając mi w połowie zdania.
- Przecież to obcy! Nawet ich nie znamy!
- Serio...? Czy aby napewno wiesz, co mówisz? Mogę ci wyrecytować informacje o nich wszystkich w parę sekund! - wpieniła się Ash.
- Skoro tak mówisz... Ale najpierw poinformuj o tym mamę, bo ja nie mam zamiaru byc za ciebie odpowiedzialna! Liczysz, że ci pozwoli?!
- Napewno pozwoli! - po wypowiedzeniu tych słów wyciągnęła telefon i przez 10 minut gadała z mamą, po czym włożyła telefon do torebki, założyła ręce i popatrzyła na mnie z wyższością, po czym oznajmiła:
- No to idziemy!




No i dwójeczka gotowa!!! ;) Dziękuje wam za tyle miłych komentarzy<33 Nie sądziłam, że będzie ich aż tyle:). Jesteście po prostu wspaniali!!! ( Liczę, że kolejne rozdziały będą równie chętnie czytane i komentowane<33333. Mam ochotę was wszystkich mocno przytulic. Komentarze dały mi kop w tyłek i rozdział przewidziany na sobotę dodaję już dzisiaj:)
Od następnego postu, pod każdym rozdziałem znajdziecie, jakąś dedykację. W ten sposób będę się odwdzięczać za komentarze!!!;)<333333
Odpowiedzi na pytania ( cz.2 ) ;) :
1. Rzeczywiście w moim blogu pojawi się przepis na stopniowe pokonanie nieśmiałości, ale wszystko w swoim czasie:)
2. Póki co żadna z tych historii nie przydarzyła mi się. Ale nie ukrywam, że byłoby extra;) ;P
3. Rozdziały będę dodawać raz lub dwa razy w tygodniu. Na 99,9% w piątki:)
4. Pisanie sprawia mi wielką przyjemność, i mam nadzieję, że w przyszłości napewno wrócę do pisania.
5. A co do reszty: Ciekawość to pierwszy stopień do piekła!!! :*
Całuski Natka<333333

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 1

Po drodze rozmyślałam o moim liceum, przyjaciołach..., no właśnie - przyjaciołach... Od początku liceum, razem z Nikki, Ash, Victorią i Jay'em, tworzymy taką swoją paczkę przyjaciół. Na dobre i na złe. Zawsze się wspieramy. Bo chyba na tym polega prawdziwa przyjaźń, prawda??? Nie mam pojęcia, co zrobiłabym, gdyby ich nie było. Pewnie byłabym taka, jak dawniej: szara myszka, zamknięta na świat i na ludzi... Nie! Nie popełnię błędów z przeszłości!!! Nie tym razem! Teraz mam ich! Dzięki nim, mogę byc sobą, i tylko sobą.

Nim się obejrzałam byłam już pod domem Jay'a. Zadzwoniłam do domofonu i czekałam. Po chwili z domu wybiegł chłopak ubrany w "piżamkę" w misie, i rozczochrany, jak siódme nieszczęście - Jay. Mój najlepszy kumpel. "Cały on..." - pomyślałam i uśmiechnęłam się na powitanie.
- Jess, ty... tak wcześnie?! Coś czuję, że chyba się jeszcze nie obudziłem. - powiedział zdziwiony.
- Śpioch z ciebie, wiesz? - zapytałam rozbawiona.
- Ze mnie..., akurat... Wolne żarty! - stwierdził udając obrażonego dzieciaka.
- Wpuścisz mnie, czy cały dzień będziesz tak stał?! - zaczęłam się z nim droczyć. On tylko coś wymruczał, na co ja uśmiechnęłam się pod nosem.
To, co zastałam w jego domu, a raczej zamiast jego domu, to był jeden, wielki bajzel. Po prostu: wszędzie znajdowały się tony chipsów, paluszków, kubków, batonów, rozwalone radio, i wiele innych... "To jakaś MASAKRA..." - pomyślałam. No, ale nic...Jak mus, to mus.
- Mam genialny pomysł! - wykrzyczał olśniony Jay.
- No dawaj Einsteinie... - powiedziałam z niedowierzaniem. On i pomysł! Po jego pomysłach spodziewać się można trzęsienia ziemi, czy coś!
- Oj, no wiesz... Ale nieważne... - pokręcił głową z rezygnacją. - Można by po prostu zamówić ekipę sprzątającą, a my się w tym czasie ulotnimy z domu... He?? - powiedział ożywiony.
- A ten jak zawsze idzie na łatwiznę... - mruknęłam zażenowana jego "genialnym" pomysłem.
- No co?!
- Ależ nic, nic...
- No weź!!!
- Przecież nic nie zrobiłam!
- Ale skomentowałaś!
- No i?
I w tym momencie go zatkało. Zawsze wygrywam z nim w takich "kłótniach". Jay szybko zatelefonował, i ekipa zjawiła się po 15 minutach. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę lodziarni "Margaret", zawsze chodziliśmy tam z przyjaciółmi po szkole. Zazwyczaj nic nie zamawialiśmy, tylko po prostu rozmawialiśmy. Ale i tak mieli tu najlepsze lody truskawkowo- śmietankowe w mieście.
- Co spowodowało, że tak wcześnie wstałaś? - zapytał, w końcu, by przełamać ciszę. Popatrzyłam na niego zdziwiona. - Bez powodu na pewno byś nie wstała, bo jesteś na tyle rozumna, żeby stwierdzić, że prędzej, czy później zamówiłbym firmę sprzątającą.
- Hmmm... No tak... - zamyśliłam się. Dzisiejszy poranek zdecydowanie nie był tym normalnym...
- A więc?
- Co?!
- A więc, co spowodowało, że wstałaś o tak nienormalnej dla ciebie porze?
- A zgadnij! - mruknęłam.
- Yyy... rodzinka???
- Nie sądziłam, że jesteś aż tak przenikliwy, wiesz?! - zapytałam sarkastycznie.
- Czyli rodzinka?
- A, jak sądzisz?!
- Rodzinka...
- Brawo!!! Geniuszu, chcesz medal?!
- Tak... - odpowiedział.
- Po moim trupie!
- No nieważne... To cóż takiego zrobiła ta twoja rodzinka? - zapytał zaciekawiony.
- Tak dokładnie, to kuzynka...
- No to, co takiego zrobiła ta twoja kuzynka???
- Zaczęła się wydzierać, na cały regulator, a jak poszłam sprawdzić, co się stało, to okazało się, że ma jakieś głupie bilety, na jakiś głupi koncert, jakiegoś głupiego...
- ... Magic World... - powiedział Jay, nie dając mi skończyć. - Współczuję...
- A co "najlepsze", ten koncert jest w Anglii!!!
- Że co?! W Anglii?! Jedziecie do Anglii?!
- Akurat... Myślisz, że rodzice jej pozwolą?! Bo ja nie sądzę...
- Znasz ją, ona dla nich jest w stanie zrobić wszystko... Nigdy nic nie wiadomo...
- Nawet nie myśl takimi okropnymi kategoriami! - oburzyłam się.
Spacerowaliśmy tak jeszcze z dobrą godzinę. Czas przy rozmawianiu mija naprawdę szybko. Jay zapewnił mnie, że wszystko będzie dobrze, i wróciłam do domu. Jednak, jak się okazało, wcale dobrze nie było. To, co tam zastałam było nie do opisania...
Chyba Ash postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Piszczała uczepiona nóg moich rodziców, którzy bezskutecznie próbowali się jakoś wyszarpać.
- Co tu się dzieje?! - zapytałam kompletnie zdezorientowana.
- Ashley, uspokój się! - krzyknęła mama
- Prooooszę!!! - piszczała.
- Dobra, już dobra... Pojedziesz na ten swój koncert, tylko błagam, uspokój się!!!
W tym momencie moja kuzyneczka puściła jej nogę i zaczęła skakać ze szczęścia.
- Że co?! Pozwolicie jej na to?! To się nazywa sprawiedliwośc!!!
- Oj, daj już spokój! - westchnęła mama.
Zdenerwowana poszłam do swojego pokoju, i uświadomiłam sobie straszną prawdę... 8 maja jest jutro!!! Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, tak na cały weekend i zeszłam na dół. Mama i Ash już stały gotowe. Ostatni raz westchnęłam, i opuściłam dom...




I jest jedyneczka!!! Mam nadzieję, że się spodoba;) Dziękuję wam, za tyle miłych i zachęcających do dalszego pisania komentarzy<3
Postaram sie wam odpowiedziec przynajmniej na większość zadanych mi pytań:)
1. Nie mam dokładnej rzeczy, albo zdarzenia, które mnie zainspirowało... Pomysł na tego bloga, sam wpadł mi do głowy:)
2. Pod niektórymi postaciami rzeczywiście kryją się prawdziwe osoby, ale na razie pozostaje to moją słodką tajemnicą. Napiszę wam może, o kogo chodziło, pod koniec bloga, to będzie niespodzianka dla was, zachęcająca do dalszego czytania;)
3. Nie, póki co nie jestem żadną dziennikarką, ani pisarką, ale nie ukrywam, że bardzo mnie to pasjonuje<33
4. Rozdziały postaram się dodawać, co kilka dni, mam nadzieję, że regularnie:)

Proszę dalej komentować;), bo wasze komentarze sprawiają mi wielką przyjemność ( liczę na co najmniej 10 komentarzy<3333)
Jeśli coś was ciekawi, lub macie do mnie jakieś pytania: piszcie w komentarzach
Natka<33333

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Prolog

                                           

                                                                    Jess
Czy mogłam się spodziewać, jak bardzo zmieni się moje życie? Nie.
Jeśli parę miesięcy temu, ktoś powiedziałby, że tak będzie wyglądac moje życie- roześmiałabym mu się w twarz.
Ostatnio często zastanawiam się..., czemu ja?! Czemu taki los spotkał właśnie mnie?! Ale wtedy szybko odganiam od siebie te myśli, bo wiem, że tylko ja i nikt inny, sprawił, że jestem teraz,taka jaka jestem, że moje życie potoczyło się, tak, a nie inaczej. Że wiele się nacierpiałam, zanim zaznałam choc odrobinę szczęścia, które i tak ulotniło się w oszałamiająco szybkim tempie.
Ale może lepiej zacznę od samego początku, od kiedy to wszystko się zaczęło...


Cześć, mam na imię Jess, a właściwie Jessica i mam 18 lat. Należę do dość ciekawej grupy ludzi, dla innych raczej- pesymistka, natomiast dla bliskich i przyjaciół roześmiana
i wrażliwa dziewczyna, umiejąca korzystać z życia i dobrze się bawic. Na głowie mam masę problemów, w które pakuję także znajomych. Jednak oni są najlepsi- zawsze mnie wspierają i są gotowi pójść za mną na koniec świata.

Sobota, godz.7.30
- Jess!!! - ten krzyk przedarł się do uszu każdego z domowników, a na końcu, niestety do  mnie.- Jessica!!! - kolejna porcja wycia mojej genialnej kuzynki. No tak... to cała ona. Ale nic, zwlokłam swoje 4 litery z łóżka i zaglądnęłam do pokoju Ashley. Jest kochana, ale ma swoje wady. Już miałam jej nagadać, że normalny człowiek nie stawia całego domu na nogi przed ósmą w weekend, ale nie zdążyłam, bo moja kuzyneczka zaczęła piszczec
i machac mi jakimiś świstkami papieru przed nosem.
- Co jest?! - zapytałam zaspana i lekko podirytowana.
- M m m... m..m - nie mogła wykrztusić Ash.
- Co "m" ?! - krzyknęłam kompletnie wyprowadzona z równowagi .
- Magic World grają koncert w Londynie!!! - a ta znowu o nich. Mam już tego całego zespoliku po dziurki w nosie, ale nie będę jej dołować.
- No i ? - zapytałam.
- Mam 2 bilety na ich koncert... 8 maja!
- No i ?
- Jak to "no i "?! Bilety na Magic World, rozumiesz?! Czy ty to rozumiesz?!
- I to był powód, dla którego wstałam?! No nie...
- Teoretycznie tak... - odpowiedziała zgaszona.
- A tak poza tym, to liczysz, że pozwolą ci jechać do Anglii, pare tysięcy kilometrów stąd, na jeden głupi koncert?! - zapytałam z niedowierzaniem.
- Hmm... tak... - stwierdziła niepewnie.
- To powodzenia! - krzyknęłam z udawanym szczęściem i wyszłam. Ash jest kochana, ale jej pomysły, po prostu przekraczają ludzkie pojęcie.
Do Anglii! - ten kraj cały czas latał mi po głowie.
- Do Anglii... - szepnęłam sama do siebie, wciągając skarpetkę na prawą nogę. - Moment chwilunia! - krzyknęłam, jakbym dopiero teraz zakapowała, o co chodzi.
- Ashley! - wrzasnęłam śpiewająco.
- Co...? - zapytała niepewnie kuzynka.
- Jessico Evans, jesteś geniuszem! - szepnęłam sama do siebie.
- Moja kochana kuzynko...- powiedziałam patrząc na nią z cwanym uśmieszkiem. - Do Anglii, mówisz...? - zapytałam ożywiona i zaciekawiona.
- Taaaak... Do Londynu. - powiedziała zdziwiona.
- Bingo! - wrzasnęłam. - Trzeba było tak od razu! - ucałowałam ją w policzek i podskoczy-
łam. - Welcome England!!! Jess Evans nadchodzi!!!
- Ale...
- Załatw nam u rodziców te bilety na samolot, zrozumiano?!
- Tak, ale... okej, okej...
- Wiedziałam, że się zgodzisz. No nic, to ja wychodzę.
- Gdzie? Jest przecież po 7.00.
- Tak, ale zapomniałam, że obiecałam Jay'owi, że pomogę mu sprzątac po imprezie...
- Nie zaprosił cię, a ty idziesz mu w domu sprzątac?! To okropne!!!
- Zaprosił, ale po ostatniej imprezie, wciąż jak kicham, to mam posmak pepsi w nosie, więc wiesz... - Ash skomentowała to milczeniem. Więc wyszłam z domu i skierowałam się w stronę posiadłości przyjaciela. W uszy włożyłam słuchawki i zamyśliłam się...




I jest prolog;) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu:)
Mam do was pytanie: czy podobają się wam bohaterowie i prolog?
Co ewentualnie według was powinno się znaleźć w moim opowiadaniu???
( Odpowiedzi piszcie w komentarzach, proszę o co najmniej 5 komentarzy:))
Natka<333

sobota, 15 czerwca 2013

Bohaterowie


                                                                   Jessica Evans (Jess)
                                                                             18 lat

                                                   Ładna szatynka o piwnych oczach.
                                          Dla przyjaciół zrobiłaby wszystko, tylko przy
                                          nich może byc sobą. Dla innych ludzi oschła
                                          i bezwzględna. Ciężko jej zawierac nowe
                                          znajomości. Nieufna, wobec ludzi. Kiedy
                                          pozna pewnych 4 chłopaków, jej życie obró-
                                          ci się o 180 stopni.


                                                                 

                                                                 Ashley Noise (Ash)
                                                                             17 lat

                                                 Piękna blondynka, ma oczy koloru morza.
                                        Wesoła, optymistycznie nastawiona do świata
                                        dziewczyna. Bardzo nieśmiała. Nie lubi byc
                                        w centrum uwagi, ale dla przyjaciół jest goto-
                                        wa do poświeceń. Jest fanka Magic World, czym
                                        bardzo denerwuje znajomych. Kuzynka Jess. Mie-
                                        szka razem z nią i jej rodzicami. W wieku 5 lat
                                        straciła rodziców w wypadku samochodowym.



                                                        Nicole Furter (Nikki)
                                                                   18 lat

                                         Miła, niebieskooka brunetka. Jedna z przyja-
                                         ciółek Jess. Osoba pogodna, wesoła i wrażli-
                                         wa. Stara się pomagac wszystkim ludziom. 
                                         Bezgranicznie ufa innym, dzięki czemu jej
                                         także można łatwo zaufać. Całkowite przeciwień-
                                         stwo Jess.



                                                         Victoria Blues (Vicki) 
                                                                     19 lat

                                         Ładna szatynka, ma piwne oczy. Wariatka.
                                         Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Gdy-
                                         by mogła, to robiłaby 1000 rzeczy na minu-
                                         tę, albo więcej. Podoba się wielu chłopakom,
                                         ale nie temu, na którym jej zależy. Dla innych
                                         wredna i chamska.




                                                              Jay Patterson
                                                                   18 lat

                                          Najprzystojniejszy chłopak w całej szkole.
                                          Ma złociste włosy i zielone oczy. Jedyny
                                          chłopak w całej paczce, co jednak nie sta-
                                          nowi dla niego problemu. Wspiera Jess, w po-
                                          dejmowaniu najważniejszych decyzji. Często
                                          nie przemyśla swojego postępowania. Działa,
                                          za nim pomyśli. Czasami zachowuje się, jak
                                          nadopiekuńczy brat.



                                                            
                                                                Jake Norton
                                                                    19 lat     

                                       Szatyn o pięknych, piwnych oczach.
                                       Jess pozna go w Anglii. Na początku bę-
                                       dzie miała go za skończonego idiotę,
                                       ponieważ bardzo skrzywdzi Ashley. Z cza-
                                       sem się zaprzyjaźnią. Odegra ważną rolę
                                       w życiu Jess.



                                                      Samantha Redder (Sam)  
                                                                   19 lat   
  
                                       Modelka, o blond włosach i ciemnych
                                       oczach. Udawana dziewczyna Chris'a.
                                       Wredna i chamska. Od początku zako-
                                       chana w Will'u. Znienawidzi Jess, gdy
                                       tylko ją pierwszy raz zobaczy. Zazdro-
                                       śnica, która będzie starała się zniszczyć-
                                       ją i jej przyjaciół przy pierwszej lepszej
                                       okazji.



                                                          Chloe Andersen
                                                                 18 lat

                                       Szatynka, o różnokolorowych oczach.
                                       Przyjaciółka Samanthy, której bezpro-
                                       blemowo uda się zdobyć serce Will'a.
                                       Murem stoi za Sam, przez co daje zro-
                                       bic sobie wodę z mózgu. Sławna mode-
                                       lka.



                                                         Elisabeth Norton     
                                                                 45 lat

                                        Kobieta w średnim wieku, o czarnych
                                        włosach i uspokajającym uśmiechu.
                                        Mama Jake'a. Od początku polubi Jess.
                                        Będzie ją wspierać w chwilach załama-
                                        nia i zwątpienia. Jess będzie traktować
                                        ją, jak własną ciotkę.



                                                          Donald Norton
                                                                30 lat
                     
                                        Biznesmen, ma włosy koloru ciemny
                                        brąz. Zawsze uśmiechnięty. Wujek
                                        Jake'a. Właściciel wytwórni płytowej.
                                        Sprawi, że Jess będzie mogła poczuć
                                        smak sławy.



                                                            Magic World

                                        Zespół składający się z 4 członków:
                                        Chris Sears (19lat), Kevin Leink (19 
                                        lat), Cole Monther (19 lat), Will 
                                        Grend (19 lat).
                                        Został odkryty na portalu muzyczym
                                        przez sławnego producenta muzy-
                                        nego- Donalda Nortona. Ma bardzo
                                        wielu fanów na całym świecie.



                                                        Zack Williams

                                        Ma piękne błękitne oczy i czarne
                                        włosy. Chłopak, a raczej były chłopak
                                        Jess. Zaginął w nocy z dnia 25-26.05.2011r.
                                        Do tej pory nieodnaleziony.







Mam nadzieję, że bohaterowie przypadli wam do gustu. Prolog powinien pojawic się już niedługo. Liczę na komentarze:)