piątek, 18 października 2013

Rozdział 11 - When I see your eyes again

Music:KLIK

 
  Even if the sky was crashing down
   And no light of day was to be found
I will never break down
   You can say whatever I'll fight my way
I would never be in your masquerade
I will never break down
I'm never gonna break down!*




Rano ktoś drastycznie wyrwał mnie z błogiego snu. No niech zgadnę... nie kto inny, jak... Ash...
- Czego chcesz? - zapytałam półprzytomnie.
- To tak witasz swoją kuzynkę?! - spytała udając obrażoną.
- Oj dobra, dobra..., co spowodowało, że budzisz mnie tak wcześnie? - zapytałam nie kontaktując jeszcze za dobrze.
- Yhm... zabieram cię na miasto, mam dla ciebie... hmm... można to chyba nazwać niespodzianką! A poza tym jest już koło południa, zdajesz sobie z tego sprawę?
- Oczywiście...! Ja po prostu śpię na zapas! - powiedziałam i z powrotem wtuliłam głowę w ciepłą podusię. W pewnym momencie Ashley, gwałtownym ruchem zerwała ze mnie kołdrę, i wrzasnęła:
- Wstaaaawaj, śpiochu!!!!!
- Spadaj! - mruknęłam, i dalej udawałam, że twardo śpię. Po chwili moja kuzynka rozpędziła się, i zaczęła skakać po moim łóżku, krzycząc : " It's time to get up! It's time to get uuuup!!! "
- Już wstaję, już wstaję..., tylko błagam, przestań fałszować! Teraz! - powiedziałam gwałtownie zrywając się z łóżka.
- No, to leć do łazienki się w coś ubrać, a ja na ciebie zaczekam, i ruszamy! Streszczaj się! - powiedziała i popchnęła mnie w kierunku szafy.
 
Otworzyłam ją, i po chwili wybrałam sobie STRÓJ, który najbardziej pasował mi w tym momencie. Weszłam do łazienki i zaczęłam się szykować.




                                                              Ash

Błahahahaha! Mój plan połączenia tej dwójki - rozpoczęty! We wszystko wtajemniczyłam Kevin'a, który z moim planem zapoznał resztę ( oczywiście z wyjątkiem Will'a ). Mam nadzieję, że się uda. Pasują do siebie. Chyba każde z nich zasługuje na szczęście.

Razem z Kevin'em wymyśliliśmy, żeby najpierw przyprowadzić Jess do nich, do domu, bo byliśmy ciekawi reakcji tej dwójki na ponowne spotkanie. A potem po prostu będziemy improwizować.... Zanczy Kevin miał kilka pomysłów, ale będźmy szczerzy - one były BEZNADZIEJNE! No, bo co romantycznego jest...., np. w zamknięciu ich w gigantycznym tekturowym pudełku, bez żadnego otworku na tlen?! Posądzno by nas jeszcze o morderstwo w biały dzień, albo gorzej!
O! Jess wyszła z toalety, więc możemy ruszać.



      
                                                              Jess

Nie mam bladego pojęcia, co moja kuzynka kombinuje, ale z doświadczenia wiem, że trzeba się bać!
Kiedyś chciała mi urządzić przyjęcie - niespodziankę. Brrr... do tej pory śni mi się to, jako koszmarny koszmar. Bo ktoś na przyjęciu, podstawił mi nogę..., wpadłam na kolesia, który mi się wtedy podobał, i na moje nieszczęście, przez przypadek popchnęłam go prosto we wszystkie pojemniki z gazowanymi napojami w środku.... Napoje się nabuzowały, i wyszczeliły prosto w niego. Było mi tak głupio.... Do tego ten koleś zaczął mnie unikać, i przestał się do mnie odzywać.... Myślałam wtedy, że utłukę Ahley na miejscu! Ale, no nic... Było minęło... No nie????

Ash zawiązała mi chustkę na oczach, i zaczęła mnie prowadzić. Miałam złe przeczucia, bardzo złe przeczucia...
W sumie wszystko było dobrze, dopóki Ash nie puściła mojej ręki.... Nie wiedząc, co robić, stanęłam w miejscu, i zaczęłam wymachiwać rękami, i wołać Ash.
W pewnym momencie usłyszałam głośny dźwięk oznajmujący przybycie.... pociągu!!!!
- Ash, co się... - nie zdążyłam dokończyć, bo moja kuzynka: Ashley " Geniusz " Noise, popchnęła mnie prosto w stertę cegieł - które przeznaczone były, jak mówiła Ashley, na odnowę chodnika - A więc runęłam, jak długa, w te cegły, i obiłam sobie cały kuper! I głowę też, ale tył bolał bardziej...
- Ash, mogę zapytać, co ty do jasnej ciasnej wyrabiasz?!
- Hmmm..., nie kapnęłam się, że ja poszłam do przodu, a ciebie zostawiłam... na torach..., i akurat, jak na złość, ten pociąg jechał prosto na ciebie, i ani myślał się zatrzymać! Co za komplatny brak kultury! - burknęła, wyraźnie akcentując wzmiankę o kulturze.
- Ash!
- No co?! No co?! Przecież nic złego się nie stało... - mruknęła.
- Ahley Noise, czy ty sobie ze mnie kpisz?! Mogłam zginąć, przez te twoje głupie " niespo-
dzianki "!!!
- No dobrze, prze - pra - szam! Zadowolona?! - zapytała lekko mnie przedrzeźniając.
- Nie!!!.... !!!! Ale już bez komentarza....
- Tym razem spróbuję, nie wepchnąć cię pod kółka...
- No, ja myślę!!!
- Oj tam, oj tam, i po co się denerwujesz? Ciśnienie ci podskoczy... - zaczęła mi prezentować swoje " wykłady ". Ja, wkurzona, ruszyłam przed siebie, a ona pobiegła za mną.
Przez resztę drogi ( o dziwo! ), poprowadziła mnie bez najmniejszego uszczerbku na psychice, i co najważniejsze na zdrowiu.

W końcu stanęła. Nie miałam bladego pojęcia, gdzie jesteśmy, ale to tylko taki niewielki szczegół. Ash pociągnęła mnie za rękę, i po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Chyba weszłyśmy do jakiegoś domu, czy coś w tym stylu. A może jesteśmy w centrum handlowym... Proszę, niech to będzie centrum handlowe! Tak ładnie proooooszę... Chociaż znając moją kuzynkę, to byłoby zbyt banalne. A, szkoda, bo mi łażenie po centrum handlowym w zupełności wystarczy! Naprawdę!!!

W pewnej chwili kuzynka zdjęła mi chustkę z twarzy, i szybko zakryła mi oczy, rękoma, tak że ze zdezorientowania nie zdążyłam nic zobaczyć... Poprowadziła mnie trochę do przodu, i kazała mi położyć moje ręce, na moich oczach. Bez namysłu zrobiłam to, o co mnie prosiła, bo nie miałam siły się z nią sprzeczać.




                                                                   Ash

Zaprowadziłam Jess do domu chłopaków. Mam nadzieję, że Will, nie potraktuje nas jak ostatnio, bo jeśli tak, to z naszego planu o kryptonimie: " miśki - love - love " ( tytuł wymyślił Kev... ) - nici.
- Ash, mogę już otworzyć oczy? - zapytała moja kuzynka roześmiana.
- Jeszcze nie... - szepnęłam, chowając się z chłopakami za ścianą. Oby się udało...
I własnie w tej chwili, usłyszeliśmy dobiegające z góry gwizdanie, które z każą sekundą, stawało się głośniejsze! Will, właśnie zszedł na dół!
- Co to? - zapytała Jess, słysząc gwizdanie.
- Ćsiii! - syknęłam. - Robotnicy na budowie... - skłamałam.
- Co ?! Co my robimy na budowie?! - wykrzyknęła.
- Nic! Ćsii!!! - pisnęłam. Mimo wszystko, narazie większość układała się po naszej myśli. Jess była za rogiem, tak, że Will jej nie widział, bo skręcił w drugą stronę.




                                                                  Will

Dzisiaj miałem nadzwyczaj dobry humor. Od rana starałem się nie myśleć o Jessice, ani nie dołować się z jej powodu, dopóki w pewnym momencie nie usłyszałem:
- Mogę już otworzyć oczy??? - ten dźwięczny głos, który rozpoznałbym wszędzie! JESS!!! To nie może być prawda... Czyżby ona tu była??? Nie, to niemożliwe! Znowu pewnie mam jakieś przywidzenia, urojenia, albo coś w tym stylu... NIedobrze... Zacząłem podążać w stronę głosu...




                                                                   Jess

- Tak... - szepnęła Ashley. - Ale pod warunkiem, że powoli zaczniesz iść do przodu.
- Dobraaa... - westchnęłam zdziwiona. Ale zrobiłam to, o co " prosiła " mnie Ash, bo wiem, że zadawanie jej pytań, nie miałoby sensu.

W pewnym momencie w kogoś uderzyłam. Zachwiałam się, i już przygotowywałam się na spotkanie z zimną posadzką, gdy... ktoś mnie... złapał...?! Niepewnie otworzyłam oczy, które bezwiednie cały czas trzymałam zamknięte, bo szczerze mówiąc bałam się tego, co mogłam zobaczyć.... Szczególnie, kiedy Ash zaczęła nawijać o jakiś robotnikach....
Nie uwierzycie, kogo ujrzałam.... w tamtej chwili leżałam nieruchomo, i ze zdziwieniem wpatrywałam się - ze wzajemnością - we te piękne oczy Will'a Grend'a....






* Nawet jeśli niebo było w gruzach
I nie można było znaleźć światła dnia
Nigdy się nie załamię, nigdy się nie załamię
Możesz mówić cokolwiek, ja będę walczył moim sposobem
Nigdy nie będę w Twojej maskaradzie
Nigdy się nie załamię, nigdy się nie załamię.
 
                                                   ( Kase&Wrethov " Break Down " ) 
 
 
 
Rozdział 11 - gotowy!!! Nie mam czasu się długo się rozpisywać, bo moi rodzice każą mi już iść spać.... Echch.. ci rodzice...
Po pierwsze: nowy rozdział nie pojawi się do połowy listopada, gdyż ponieważ, genialna zgłosiłam się do 4 olimpiad... Więc wiecie...:I
Strzelam, że Malinka00, to moja Marcysia, ale nie jestem pewna, a nie chcę nikogo urazić:)
Dedykacja:
" Dla mojej Anulki ( po raz 2 ), bo o mało się nie obraziła, że ostatni rozdział chciałam zadedykować Karci...:( Więc nie gniewaj się na mnie, bo ci się zmarszczki porobią:D
Aha, i życzę ci kolejnych kilkunastu lat spędzonych z twoim " genialnym " braciszkiem, w jednym pokoju... Współczuję... z takim bratem.... ;) Ale i tak go kochasz, i ja to wiem... Ty wszystkich i wszystko kochasz... Oprócz Filipa, bo założę się, żę własnie o nim pomyślałaś:))) Oj tak, zabijesz mnie w pon., ja to wiem...:>"
Dedykacja 2:
" Dla Malinki00, która pisze genialne komentarze...:) Szczerze, to poważnie jestem ciekawa, czy to Marcyśka:D ( właśnie w tym momencie tata zgasił mi światło, więc piszę po ciemku ( godz. ok. 00: 02, to przecież nie tak późno, nie???) - poker face...:)) Jesteś świetna<3333 Liczę na twoje kolejne optymistyczne i wesłe komenty;) "
Przypominam wam o konkursie z rozdziału 9 :
" konkurs:
jeśli lubicie rysować, pisać opowiadania, robić zdjęcia, albo znacie się na grafice komputerowej, to serdecznie zapraszam, do wzięcia udziału w tym " konkursie ".
Możecie narysować rysunek, napisać prolog, zrobić zdjęcie, ułożyć zwiastun, lub szablon, związany z moim blogiem, lub go promujący. Mam nadzieję, że znajdą się jacyś chętni:) " - on wciąż jest aktywny. Prace plastyczne ( bo to w zupełności wystarczy ) przesyłajcie do mnie na maila: natka99.blogerka@gazeta.pl ( PAMIĘTAJCIE, NIE GRYZĘ!!! :) ) Kari,apel do cb!!!: ty kochasz rysować, i robić fotografie: a nuż twoja praca wygra:) WCIĄŻ MYŚLĘ NAD NAGRODĄ.... UDZIAŁ W TYM MOGA WZIĄĆ TEŻ AMATORZY, I OSOBY, KTÓRE NIE UMIEJĄ RYSOWAĆ - LICZY SIĘ POMYSŁ!!! ( jej, gadam trochę, jak moja pani z plastyki... trooochę mnie to przeraża...)

PROSZĘ, ABY ROZDZIAŁ SKOMENTOWAŁ KAŻDY!!!, KTO CZYTA MOJEGO BLOGA!!!
 
MOJA SIORA MA DZISIAJ ( A WŁAŚCIWIE WCZORAJ, BO 18.10 ) URODZINY, tak że wszystkiego naj, i jeszcze trochę:) Wiem, że lubisz kolor różowy, a przynajmniej kiedys lubiłaś...:I Nie mam prezentu, bo jestem spłukana, DLATEGO TEN ROZDZIAŁ, I TO CO TERAZ PISZĘ, JEST SPECJALNIE DLA CIEBIE,  bo powiem szczerze rozdział miałam zamiar dodać dopiero w listopadzie!!!:) Więc ładnie jej podziękujcie moi Natictioners ( kochane wy moje leniuchy :)) A teraz masz, takie HAPPY BIRTHDAY!!!! ( otwórz sobie link :) )
Soooooo...., do zobaczenia wkrótce:):
Natka99<3
(P.S. Miałam w pt swoje 2 zajęcia z gitary!!! Było ekstra!!!:) Mam świetnego nauczyciela, twierdzi, że ( wraz z Asią ) szybko się uczymy:) Hy,hy...:D)
                        
 
              


czwartek, 10 października 2013

E - mail...

Hmmm..., a więc... od czego zacząć.... Najlepiej od początku:D
Zacznę może od wyjaśnienia tytułu tego posta: a mianowicie od e - maila....;) Założyłam specjalnie na potrzeby TEGO BLOGA, ponieważ wiele osób pisze, że chciałyby mnie poznać i w ogóle. E - mail, jest po to, abym odpowiadała wam na pytania, nawet te, z zapytaniem, co mam na zad. dom. ( Karcia:) ), lub np. gdy chcecie o coś zapytać jakiegoś bohatera... albo po prostu zwyczajnie ze mną pogadać:) ( psycholog Natka melduje się na służbę ;) ).Ważne jest, żebyście pod wysłanym e - mailem podpisali chociaż imię, oraz napisali, czy was znam, czy nie:P

OTO MÓJ E - MAIL: natka99.blogerka@gazeta.pl

 Więc śmiało do mnie piszcie, i... spokojnie, ja nie gryzę, jakby coś:D A e - maila, stworzyłam specjalnie dla was moi wy Natictioners<3333333
WAŻNE: W KOMENTARZACH PROSZĘ O NAPISANIE MI, CO SĄDZICIE O MOIM POMYŚLE, I CZY JEST JAKIŚ SENS TEGO E - MAILA, BO JEŚLI NIE, TO PO PROSTU GO USUNĘ!!!:)
Chciałabym pierwszego maila dostać jeszcze dzisiaj, tak że... bierzcie się za pisanie:)<3:*

Po drugie piszę tego posta, bo moja siostra chciała, żebym coś o niej napisała..., więc piszę: COŚ :D

Po trzecie: chapter number 11, jest już napisany, czeka na te wymęczone 15 komentów...:I Echch...

Po czwarte: strasznie lubię z wami pisać, i przy okazji dzięki za wspaniałe komentarze<3333 Lovciam was wszystkich:******

Po piąte: pozdrowionka dla osoby, która napisała comment number 11, gdyż ponieważ jest świetny:) Moja siostra, jak mi nie wparowała do pokoju w tamtym momencie... ale ten fragment z życia pominę.... :) Moje 2 koleżanki/ przyjaciółki ( czyt. Karcia i " koleżanka z warkoczem " kazały mi się dowiedzieć, czy pisał to jakiś chłopak, czy po prostu, któraś z was odgrywa się za ten mój " żart ". Echch... co ja z nimi mam.... Ale jak obiecałam, tak zrobiłam:)

Po szóste: jestem okropna, ale pochwalę się: w piątek będę miała swoje PIERWSZE ZAJĘCIA Z GITARYYY ( !!!! ) , i cieszę się jak jakaś nadpobudliwa wiewiórka po wypiciu kawy....:P Od dzisiaj przestaję oglądać z bratem bajki, bo moje porównania... bezcenne...:)

I... to chyba tyle, nie będę was już więcej zamęczać;)
Do zobaczenia ( mam nadzieję, że szybko, i w e - mailach:) ):
Natka99<3



poniedziałek, 7 października 2013

SPROSTOWANIE!

ŻARTOWAŁAM Z TYM, ŻE KOŃCZĘ TEGO BLOGA!!!! To był żart, zrobiony mojej " kochanej " siostrzyczce, i Ani!!! Napisałam to pod rozdziałem, ale wy chyba tego nie zauważyliście!!!
Jest mi trochę przykro z tego powodu, bo mam wrażenie, że nie czytacie mojego bloga do końca:(
Dlatego następnym razem proooooszę przeczytać posta do KOŃCA!!!:) Tak, żęby później nie było żadnych nieporozumień;)

A, tak swoją drogą, to że pomyśleliście, że naprawdę kończę bloga.... jej ten żart serio mi się udał:D
PAMIĘTAJCIE ( !!!!! ):
15 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ W TEN PIĄTEK!!!
10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ W BLIŻEJ NIEOKREŚLONEJ PRZYSZŁOŚCI!!!
 
Do zobaczenia wkrótce:
Natka99<3

piątek, 4 października 2013

Rozdział 10 cz. 2

Na samym początku chciałabym was bardzo przeprosić, za to co zaraz przeczytacie,         a mianowicie: TEN ROZDZIAŁ JEST OSTATNIM ROZDZIAŁEM TEGO BLOGA!!! Jeszcze raz strasznie was przepraszam, ale mam za dużo obowiązków, i nie mam kiedy dodawać rozdziałów, a poza tym strasznie mnie zdołowała liczba komentarzy i mam wrażenie, że nikt już tego nie czyta:(
Ale mimo wszystko zapraszam was na jeszcze jeden rozdział, który napisałam z całego serca:) Mam nadzieję, że się spodoba:D
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Music: KLIK


                                                  The sun goes down
                                                             The stars come out
                                                             And all that counts
                                                             Is here and now
                                                             My universe will never be the same
                                                             I'm glad you came*



Stałyśmy przed motelikiem, gdzie miałyśmy zarezerwowane pokoje. Wynajęli nam je rodzice Victorii, a moi i Nicole nie mieli nic przeciwko, więc jesteśmy, gdzie jesteśmy.
Z zewnątrz to wygląda całkiem nieźle. 
Zadzwoniłyśmy do drzwi i czekałyśmy, aż ktoś nam otworzy. Po chwili w progu ukazał się pięknooki chłopak. Na jego twarzy natychmiast pojawił się uśmiech. Przewróciłam oczami i pokazłam mu karteczkę z adresem, pod który miałyśmy przyjechać.
- Czy wiesz może, gdzie znajduje się ten oto budynek? - zapytałam. Chłopak popatrzył na karteczkę, a potem na nas.
- Mhm... - powiedział i pokiwał głową. - A wy jesteście?
- Nieważne... Po prostu chcemy wiedzieć, gdzie mamy się udać... - mruknęłam.
- Ale wy jesteście pod dobrym adresem! Czekajcie, zaraz  zawołam rodziców! Oni was zameldują. - powiedział i wszedł do budynku. " No ładnie " - pomyślałam. I w tym momencie zrobiłam najgłupszą rzecz, jaką mogłam zrobić. Już chciałam wchodzić tam, by się rozejrzeć, gdy o mało nie zderzyłam się, z jakąś kobietą przy kości, w średnim wieku.
- Prze..., prze... praszam... - wydukałam i wycofałam się do dziewczyn.
- Oj tam, oj tam, przecież nic złego się nie stało. - powiedziała kobieta, i uśmiechnęła się. - Nazywam się Elisabeth Norton, i razem z mężem jesteśmy właścicielami tego pensjonatu. A panienki mają rezerwację na nazwisko...? - zapytała, cały czas się uśmiechając.
- Blues! - wykrzyknęła Vicki.
- Blues, Blues - szeptała kobieta, szukając czegoś w swoim notatniku. - A tak, Blues! - powiedziała, nagle olśniona swoim znaleziskiem. - Zapraszam do środka, pokażę wam wasze pokoje. - uśmiechnęła się, i wpuściła nas do środka.

Jej! Wnętrze było takie przytulne, na kanapie, chyba w salonie siedziało kilka dziewczyn. Po chwili z jakiegoś pokoju wybiegło kilkoro małych brzdąców. Było trochę głośno, ale za to bardzo rodzinnie. Zapłaciłyśmy to, co było trzeba, i dostałyśmy klucze do 2 pokoi. Ja pokój dzieliłam z Vicki, a Ash - z Nikki.
- Czujcie się, jak u ciebie w domu. - powiedziała uprzejmie. - No, a teraz nie będę wam przeszkadzać, bo chyba jesteście zmęczone podróżą. Dobrej nocy! - powiedziała, i zniknęła, na schodach. Uśmiechnęłam się pod nosem, i razem z Victorią skierowałyśmy się do naszego pokoju. Dziewczyny miały pokój zaraz obok naszego, więc nie było tak znowu źle. Nacisnęłam klamkę do drzwi, i po chwili ujrzałam TEGO idiotę, który nam otworzył.
- Eee... - powiedziałam, unosząc jedną brew do góry.
- A! Wy już tutaj...?! Przebrałem wam pościel, i trochę tu ogarnąłem, coś za szybko uwinęłyście się z zameldowaniem.
- Aha... - powiedziałam z wyraźną nutką zwątpienia w głosie.
- A poza tym, to spodziewaliśmy się was dopiero jutro..., tak więc, nic nie było jeszcze gotowe.... Rany, zdajecie sobie sprawę, która godzina?! - kontynuował.
- Bez przesady, na pewno nie jest tak późno... - powiedziałam, i wyciągnęłam z kieszeni telefon. - Jejku! - krzyknęłam, widząc, która była godzina. Zrobiło mi się trochę głupio, bo było dobrze po północy. - Sorry..., samolot... nam się trochę opuźnił... i straciłyśmy rachubę czasu... - próbowałam wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
- Spoko, i tak nudziłem się, fajnie, że jest co robić... A tak w ogóle, to jestem Jake Norton... - powiedział i wyciągnął rękę w naszą stronę. Lekko i niepewnie przygryzłam dolną wargę, na co on się zaśmiał. - Nie bój się mnie! Nie gryzę! Jestem synem kierowników, raczej nie opłacałoby mi się uprzykrzać wam życia! - zaśmiał się, więc lekko potrząsnęłam jego ręką, i mruknęłam:
- Jessica Evans...
- Miło poznać Jessica! - potem zapoznał się z Vicki, życzył nam dobrej nocy, i wyszedł.

Położyłam walizkę na jednym z łóżek, i zaczełam rozpakowywać rzeczy. Nagle zauważyłam jakieś drzwi po drugiej stronie pomieszczenia, i ja jak to ja, stwierdziłam, że muszę zobaczyć, co się za nimi kryje. Już podeszłam do drzwi, gdy nagle szybko się otworzyły. Razem z Victorią, zaczęłyśmy krzyczeć. Osobniki po drugiej stronie też zaczęły się wydzierać. Po chwili zobaczyłam, że ci " włamywacze ", to... moja kuzynka i Nicole... Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać, jak jakieś idiotki. Ale dla " bezpieczeństwa ", postanowiłyśmy zostawić je otwarte, w razie czegoś, to będzie się można szybko skontaktować.
Kiedy wszystko się wyjaśniło, dziewczyny poszły do siebie, i wszystkie skończyłyśmy wypakowywanie. Umówiłyśmy się, że Vicki weźmie pierwsza prysznic, a po niej - ja.

Podczas, kiedy ona zajmowała łazienkę, a ja rozglądnęłam się po naszym pokoju ( ten z dwoma łóżkami, pomarańczowe narzuty, stolik ). Barwy ścian idealnie ze sobą współgrały, a pomarańczowe dodatki, i duża ilość przytulnych poduszek sprawiała, że się uśmiechałam. Osoba, która go zaaranżowała, miała naprawdę dobry gust.
Nim się zorientowałam, Vicki już wyszła, i łazienka( ta czwarta, zielona ) należała teraz do mnie. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w słodką piżamkę, po czym z uśmiechem na ustach usnęłam.



                                                  * Słońce zachodzi
                                                                 Gwiazdy się pojawiają
                                                                 wszystko, co się liczy
                                                                 Jest tu i teraz

                                                                 Mój wszechświat nigdy nie będzie taki sam   
                                                                Cieszę się, że przyszłaś
                                                               
                                                                ( The Wanted " Glad You Came " )
                                                   



No i 2 część 10 rozdziału jest!!:) Może nie jest idealna, ale włożyłam w nią całe swoje serducho<3
Zapewne zauważyliście pewną zmianę, a mianowicie: gdybym dalej miała prowadzić bloga, to przed każdym rozdziałem, byłby fragm. piosenki:)
A teraz od razu przejdę do dedykacji ( żeby nie zapomnieć ), którą obiecałam już w środę:
" Dla mojej kochanej Karci, która pokazała mi, że na świecie są ludzie, przyjaciele, którzy zawsze cię rozśmieszą, mimotego, jak bardzo może być źle. Która ma pozytywnego bzika, i z którą na zastępstwie zawsze jest największy przylew:))) Która poleciła mojego bloga tak wielu osobom, że nawet nie zliczę<3 I, którą lovciam, za jej wrodzone zdolności do pakowania się w kłopoty;). "
A teraz z innej beczki: siedzę sobie w spokoju, piszę rozdział... a moja " cudowna " siostrunia, skacze ( bezczynnie ) po kanałach, aż tu nagle na esce tv: na miejscu pierwszym klip zespołu One Direction: Best Song Ever. Moja reakcja: poker face, omg, i kiwanie głową z niedowierzaniem, ku uciesze mojej przyjaciółki, która ich nienawidzi, i drugiej, która BES bardzo lubi:D Jakbyście widzieli w takich momentach minę mojego taty... bezcenne:P
Kocham was wszystkich, wiecie moi wy Natictioners????<33333333
Dlaczego ja zawsze wpakuję się w jakieś tarapaty??? Nie mam pojęcia, ale zawsze wtedy moje bff mają ze mnie ubaw po pachy... Nie no...:)


P.S. Żartowałam, blog zostaje, i będzie kontynuowany:) Po prostu chciałam nabrać siostrę, która wyglądała tak, jakby miała dostać zawał, albo popełnić na mnie morderstwo:) Biedna ja, jeszcze bym ucierpiała;) Ale... zakład, że jak moja Ania to czytałą, to się nabrała???:DDDD
Echch... 15 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ W NASTĘPNY PIĄTEK
              10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ, ALE NIE WIEM, KIEDY
Do zobaczenia, i dobranoc:
Natka99