piątek, 18 października 2013

Rozdział 11 - When I see your eyes again

Music:KLIK

 
  Even if the sky was crashing down
   And no light of day was to be found
I will never break down
   You can say whatever I'll fight my way
I would never be in your masquerade
I will never break down
I'm never gonna break down!*




Rano ktoś drastycznie wyrwał mnie z błogiego snu. No niech zgadnę... nie kto inny, jak... Ash...
- Czego chcesz? - zapytałam półprzytomnie.
- To tak witasz swoją kuzynkę?! - spytała udając obrażoną.
- Oj dobra, dobra..., co spowodowało, że budzisz mnie tak wcześnie? - zapytałam nie kontaktując jeszcze za dobrze.
- Yhm... zabieram cię na miasto, mam dla ciebie... hmm... można to chyba nazwać niespodzianką! A poza tym jest już koło południa, zdajesz sobie z tego sprawę?
- Oczywiście...! Ja po prostu śpię na zapas! - powiedziałam i z powrotem wtuliłam głowę w ciepłą podusię. W pewnym momencie Ashley, gwałtownym ruchem zerwała ze mnie kołdrę, i wrzasnęła:
- Wstaaaawaj, śpiochu!!!!!
- Spadaj! - mruknęłam, i dalej udawałam, że twardo śpię. Po chwili moja kuzynka rozpędziła się, i zaczęła skakać po moim łóżku, krzycząc : " It's time to get up! It's time to get uuuup!!! "
- Już wstaję, już wstaję..., tylko błagam, przestań fałszować! Teraz! - powiedziałam gwałtownie zrywając się z łóżka.
- No, to leć do łazienki się w coś ubrać, a ja na ciebie zaczekam, i ruszamy! Streszczaj się! - powiedziała i popchnęła mnie w kierunku szafy.
 
Otworzyłam ją, i po chwili wybrałam sobie STRÓJ, który najbardziej pasował mi w tym momencie. Weszłam do łazienki i zaczęłam się szykować.




                                                              Ash

Błahahahaha! Mój plan połączenia tej dwójki - rozpoczęty! We wszystko wtajemniczyłam Kevin'a, który z moim planem zapoznał resztę ( oczywiście z wyjątkiem Will'a ). Mam nadzieję, że się uda. Pasują do siebie. Chyba każde z nich zasługuje na szczęście.

Razem z Kevin'em wymyśliliśmy, żeby najpierw przyprowadzić Jess do nich, do domu, bo byliśmy ciekawi reakcji tej dwójki na ponowne spotkanie. A potem po prostu będziemy improwizować.... Zanczy Kevin miał kilka pomysłów, ale będźmy szczerzy - one były BEZNADZIEJNE! No, bo co romantycznego jest...., np. w zamknięciu ich w gigantycznym tekturowym pudełku, bez żadnego otworku na tlen?! Posądzno by nas jeszcze o morderstwo w biały dzień, albo gorzej!
O! Jess wyszła z toalety, więc możemy ruszać.



      
                                                              Jess

Nie mam bladego pojęcia, co moja kuzynka kombinuje, ale z doświadczenia wiem, że trzeba się bać!
Kiedyś chciała mi urządzić przyjęcie - niespodziankę. Brrr... do tej pory śni mi się to, jako koszmarny koszmar. Bo ktoś na przyjęciu, podstawił mi nogę..., wpadłam na kolesia, który mi się wtedy podobał, i na moje nieszczęście, przez przypadek popchnęłam go prosto we wszystkie pojemniki z gazowanymi napojami w środku.... Napoje się nabuzowały, i wyszczeliły prosto w niego. Było mi tak głupio.... Do tego ten koleś zaczął mnie unikać, i przestał się do mnie odzywać.... Myślałam wtedy, że utłukę Ahley na miejscu! Ale, no nic... Było minęło... No nie????

Ash zawiązała mi chustkę na oczach, i zaczęła mnie prowadzić. Miałam złe przeczucia, bardzo złe przeczucia...
W sumie wszystko było dobrze, dopóki Ash nie puściła mojej ręki.... Nie wiedząc, co robić, stanęłam w miejscu, i zaczęłam wymachiwać rękami, i wołać Ash.
W pewnym momencie usłyszałam głośny dźwięk oznajmujący przybycie.... pociągu!!!!
- Ash, co się... - nie zdążyłam dokończyć, bo moja kuzynka: Ashley " Geniusz " Noise, popchnęła mnie prosto w stertę cegieł - które przeznaczone były, jak mówiła Ashley, na odnowę chodnika - A więc runęłam, jak długa, w te cegły, i obiłam sobie cały kuper! I głowę też, ale tył bolał bardziej...
- Ash, mogę zapytać, co ty do jasnej ciasnej wyrabiasz?!
- Hmmm..., nie kapnęłam się, że ja poszłam do przodu, a ciebie zostawiłam... na torach..., i akurat, jak na złość, ten pociąg jechał prosto na ciebie, i ani myślał się zatrzymać! Co za komplatny brak kultury! - burknęła, wyraźnie akcentując wzmiankę o kulturze.
- Ash!
- No co?! No co?! Przecież nic złego się nie stało... - mruknęła.
- Ahley Noise, czy ty sobie ze mnie kpisz?! Mogłam zginąć, przez te twoje głupie " niespo-
dzianki "!!!
- No dobrze, prze - pra - szam! Zadowolona?! - zapytała lekko mnie przedrzeźniając.
- Nie!!!.... !!!! Ale już bez komentarza....
- Tym razem spróbuję, nie wepchnąć cię pod kółka...
- No, ja myślę!!!
- Oj tam, oj tam, i po co się denerwujesz? Ciśnienie ci podskoczy... - zaczęła mi prezentować swoje " wykłady ". Ja, wkurzona, ruszyłam przed siebie, a ona pobiegła za mną.
Przez resztę drogi ( o dziwo! ), poprowadziła mnie bez najmniejszego uszczerbku na psychice, i co najważniejsze na zdrowiu.

W końcu stanęła. Nie miałam bladego pojęcia, gdzie jesteśmy, ale to tylko taki niewielki szczegół. Ash pociągnęła mnie za rękę, i po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Chyba weszłyśmy do jakiegoś domu, czy coś w tym stylu. A może jesteśmy w centrum handlowym... Proszę, niech to będzie centrum handlowe! Tak ładnie proooooszę... Chociaż znając moją kuzynkę, to byłoby zbyt banalne. A, szkoda, bo mi łażenie po centrum handlowym w zupełności wystarczy! Naprawdę!!!

W pewnej chwili kuzynka zdjęła mi chustkę z twarzy, i szybko zakryła mi oczy, rękoma, tak że ze zdezorientowania nie zdążyłam nic zobaczyć... Poprowadziła mnie trochę do przodu, i kazała mi położyć moje ręce, na moich oczach. Bez namysłu zrobiłam to, o co mnie prosiła, bo nie miałam siły się z nią sprzeczać.




                                                                   Ash

Zaprowadziłam Jess do domu chłopaków. Mam nadzieję, że Will, nie potraktuje nas jak ostatnio, bo jeśli tak, to z naszego planu o kryptonimie: " miśki - love - love " ( tytuł wymyślił Kev... ) - nici.
- Ash, mogę już otworzyć oczy? - zapytała moja kuzynka roześmiana.
- Jeszcze nie... - szepnęłam, chowając się z chłopakami za ścianą. Oby się udało...
I własnie w tej chwili, usłyszeliśmy dobiegające z góry gwizdanie, które z każą sekundą, stawało się głośniejsze! Will, właśnie zszedł na dół!
- Co to? - zapytała Jess, słysząc gwizdanie.
- Ćsiii! - syknęłam. - Robotnicy na budowie... - skłamałam.
- Co ?! Co my robimy na budowie?! - wykrzyknęła.
- Nic! Ćsii!!! - pisnęłam. Mimo wszystko, narazie większość układała się po naszej myśli. Jess była za rogiem, tak, że Will jej nie widział, bo skręcił w drugą stronę.




                                                                  Will

Dzisiaj miałem nadzwyczaj dobry humor. Od rana starałem się nie myśleć o Jessice, ani nie dołować się z jej powodu, dopóki w pewnym momencie nie usłyszałem:
- Mogę już otworzyć oczy??? - ten dźwięczny głos, który rozpoznałbym wszędzie! JESS!!! To nie może być prawda... Czyżby ona tu była??? Nie, to niemożliwe! Znowu pewnie mam jakieś przywidzenia, urojenia, albo coś w tym stylu... NIedobrze... Zacząłem podążać w stronę głosu...




                                                                   Jess

- Tak... - szepnęła Ashley. - Ale pod warunkiem, że powoli zaczniesz iść do przodu.
- Dobraaa... - westchnęłam zdziwiona. Ale zrobiłam to, o co " prosiła " mnie Ash, bo wiem, że zadawanie jej pytań, nie miałoby sensu.

W pewnym momencie w kogoś uderzyłam. Zachwiałam się, i już przygotowywałam się na spotkanie z zimną posadzką, gdy... ktoś mnie... złapał...?! Niepewnie otworzyłam oczy, które bezwiednie cały czas trzymałam zamknięte, bo szczerze mówiąc bałam się tego, co mogłam zobaczyć.... Szczególnie, kiedy Ash zaczęła nawijać o jakiś robotnikach....
Nie uwierzycie, kogo ujrzałam.... w tamtej chwili leżałam nieruchomo, i ze zdziwieniem wpatrywałam się - ze wzajemnością - we te piękne oczy Will'a Grend'a....






* Nawet jeśli niebo było w gruzach
I nie można było znaleźć światła dnia
Nigdy się nie załamię, nigdy się nie załamię
Możesz mówić cokolwiek, ja będę walczył moim sposobem
Nigdy nie będę w Twojej maskaradzie
Nigdy się nie załamię, nigdy się nie załamię.
 
                                                   ( Kase&Wrethov " Break Down " ) 
 
 
 
Rozdział 11 - gotowy!!! Nie mam czasu się długo się rozpisywać, bo moi rodzice każą mi już iść spać.... Echch.. ci rodzice...
Po pierwsze: nowy rozdział nie pojawi się do połowy listopada, gdyż ponieważ, genialna zgłosiłam się do 4 olimpiad... Więc wiecie...:I
Strzelam, że Malinka00, to moja Marcysia, ale nie jestem pewna, a nie chcę nikogo urazić:)
Dedykacja:
" Dla mojej Anulki ( po raz 2 ), bo o mało się nie obraziła, że ostatni rozdział chciałam zadedykować Karci...:( Więc nie gniewaj się na mnie, bo ci się zmarszczki porobią:D
Aha, i życzę ci kolejnych kilkunastu lat spędzonych z twoim " genialnym " braciszkiem, w jednym pokoju... Współczuję... z takim bratem.... ;) Ale i tak go kochasz, i ja to wiem... Ty wszystkich i wszystko kochasz... Oprócz Filipa, bo założę się, żę własnie o nim pomyślałaś:))) Oj tak, zabijesz mnie w pon., ja to wiem...:>"
Dedykacja 2:
" Dla Malinki00, która pisze genialne komentarze...:) Szczerze, to poważnie jestem ciekawa, czy to Marcyśka:D ( właśnie w tym momencie tata zgasił mi światło, więc piszę po ciemku ( godz. ok. 00: 02, to przecież nie tak późno, nie???) - poker face...:)) Jesteś świetna<3333 Liczę na twoje kolejne optymistyczne i wesłe komenty;) "
Przypominam wam o konkursie z rozdziału 9 :
" konkurs:
jeśli lubicie rysować, pisać opowiadania, robić zdjęcia, albo znacie się na grafice komputerowej, to serdecznie zapraszam, do wzięcia udziału w tym " konkursie ".
Możecie narysować rysunek, napisać prolog, zrobić zdjęcie, ułożyć zwiastun, lub szablon, związany z moim blogiem, lub go promujący. Mam nadzieję, że znajdą się jacyś chętni:) " - on wciąż jest aktywny. Prace plastyczne ( bo to w zupełności wystarczy ) przesyłajcie do mnie na maila: natka99.blogerka@gazeta.pl ( PAMIĘTAJCIE, NIE GRYZĘ!!! :) ) Kari,apel do cb!!!: ty kochasz rysować, i robić fotografie: a nuż twoja praca wygra:) WCIĄŻ MYŚLĘ NAD NAGRODĄ.... UDZIAŁ W TYM MOGA WZIĄĆ TEŻ AMATORZY, I OSOBY, KTÓRE NIE UMIEJĄ RYSOWAĆ - LICZY SIĘ POMYSŁ!!! ( jej, gadam trochę, jak moja pani z plastyki... trooochę mnie to przeraża...)

PROSZĘ, ABY ROZDZIAŁ SKOMENTOWAŁ KAŻDY!!!, KTO CZYTA MOJEGO BLOGA!!!
 
MOJA SIORA MA DZISIAJ ( A WŁAŚCIWIE WCZORAJ, BO 18.10 ) URODZINY, tak że wszystkiego naj, i jeszcze trochę:) Wiem, że lubisz kolor różowy, a przynajmniej kiedys lubiłaś...:I Nie mam prezentu, bo jestem spłukana, DLATEGO TEN ROZDZIAŁ, I TO CO TERAZ PISZĘ, JEST SPECJALNIE DLA CIEBIE,  bo powiem szczerze rozdział miałam zamiar dodać dopiero w listopadzie!!!:) Więc ładnie jej podziękujcie moi Natictioners ( kochane wy moje leniuchy :)) A teraz masz, takie HAPPY BIRTHDAY!!!! ( otwórz sobie link :) )
Soooooo...., do zobaczenia wkrótce:):
Natka99<3
(P.S. Miałam w pt swoje 2 zajęcia z gitary!!! Było ekstra!!!:) Mam świetnego nauczyciela, twierdzi, że ( wraz z Asią ) szybko się uczymy:) Hy,hy...:D)
                        
 
              


8 komentarzy:

  1. rozdział jak zawsze świetny,genialny,boski... Czekam na next twoja natictioner:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a więc..zgadłaś ;) ,,Natko Pietruszki :) ''

    OdpowiedzUsuń
  3. super !!! czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział , :*** Natictioner

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś najlepszaaaa :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny :* I wszystkiego naj , naj , naj lepszego Twojej siostrze :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuperaśny rozdziała , wszystkiego sweet Twojej sister :*

    OdpowiedzUsuń
  8. RZĄDZISZ, RZĄDZISZ, RZĄDZISZ...:):):).........

    OdpowiedzUsuń