Even if the sky was crashing down
And no light of day was to be found
I will never break down
You can say whatever I'll fight my way
I would never be in your masquerade
I will never break down
I'm never gonna break down!*
And no light of day was to be found
I will never break down
You can say whatever I'll fight my way
I would never be in your masquerade
I will never break down
I'm never gonna break down!*
Rano ktoś drastycznie wyrwał mnie z błogiego snu. No niech zgadnę... nie kto inny, jak... Ash...
- Czego chcesz? - zapytałam półprzytomnie.
- To tak witasz swoją kuzynkę?! - spytała udając obrażoną.
- Oj dobra, dobra..., co spowodowało, że budzisz mnie tak wcześnie? - zapytałam nie kontaktując jeszcze za dobrze.
- Yhm... zabieram cię na miasto, mam dla ciebie... hmm... można to chyba nazwać niespodzianką! A poza tym jest już koło południa, zdajesz sobie z tego sprawę?
- Oczywiście...! Ja po prostu śpię na zapas! - powiedziałam i z powrotem wtuliłam głowę w ciepłą podusię. W pewnym momencie Ashley, gwałtownym ruchem zerwała ze mnie kołdrę, i wrzasnęła:
- Wstaaaawaj, śpiochu!!!!!
- Spadaj! - mruknęłam, i dalej udawałam, że twardo śpię. Po chwili moja kuzynka rozpędziła się, i zaczęła skakać po moim łóżku, krzycząc : " It's time to get up! It's time to get uuuup!!! "
- Już wstaję, już wstaję..., tylko błagam, przestań fałszować! Teraz! - powiedziałam gwałtownie zrywając się z łóżka.
- No, to leć do łazienki się w coś ubrać, a ja na ciebie zaczekam, i ruszamy! Streszczaj się! - powiedziała i popchnęła mnie w kierunku szafy.
Otworzyłam ją, i po chwili wybrałam sobie STRÓJ, który najbardziej pasował mi w tym momencie. Weszłam do łazienki i zaczęłam się szykować.
Ash
Błahahahaha! Mój plan połączenia tej dwójki - rozpoczęty! We wszystko wtajemniczyłam Kevin'a, który z moim planem zapoznał resztę ( oczywiście z wyjątkiem Will'a ). Mam nadzieję, że się uda. Pasują do siebie. Chyba każde z nich zasługuje na szczęście.
Razem z Kevin'em wymyśliliśmy, żeby najpierw przyprowadzić Jess do nich, do domu, bo byliśmy ciekawi reakcji tej dwójki na ponowne spotkanie. A potem po prostu będziemy improwizować.... Zanczy Kevin miał kilka pomysłów, ale będźmy szczerzy - one były BEZNADZIEJNE! No, bo co romantycznego jest...., np. w zamknięciu ich w gigantycznym tekturowym pudełku, bez żadnego otworku na tlen?! Posądzno by nas jeszcze o morderstwo w biały dzień, albo gorzej!
O! Jess wyszła z toalety, więc możemy ruszać.
Jess
Nie mam bladego pojęcia, co moja kuzynka kombinuje, ale z doświadczenia wiem, że trzeba się bać!
Kiedyś chciała mi urządzić przyjęcie - niespodziankę. Brrr... do tej pory śni mi się to, jako koszmarny koszmar. Bo ktoś na przyjęciu, podstawił mi nogę..., wpadłam na kolesia, który mi się wtedy podobał, i na moje nieszczęście, przez przypadek popchnęłam go prosto we wszystkie pojemniki z gazowanymi napojami w środku.... Napoje się nabuzowały, i wyszczeliły prosto w niego. Było mi tak głupio.... Do tego ten koleś zaczął mnie unikać, i przestał się do mnie odzywać.... Myślałam wtedy, że utłukę Ahley na miejscu! Ale, no nic... Było minęło... No nie????
Ash zawiązała mi chustkę na oczach, i zaczęła mnie prowadzić. Miałam złe przeczucia, bardzo złe przeczucia...
W sumie wszystko było dobrze, dopóki Ash nie puściła mojej ręki.... Nie wiedząc, co robić, stanęłam w miejscu, i zaczęłam wymachiwać rękami, i wołać Ash.
W pewnym momencie usłyszałam głośny dźwięk oznajmujący przybycie.... pociągu!!!!
- Ash, co się... - nie zdążyłam dokończyć, bo moja kuzynka: Ashley " Geniusz " Noise, popchnęła mnie prosto w stertę cegieł - które przeznaczone były, jak mówiła Ashley, na odnowę chodnika - A więc runęłam, jak długa, w te cegły, i obiłam sobie cały kuper! I głowę też, ale tył bolał bardziej...
- Ash, mogę zapytać, co ty do jasnej ciasnej wyrabiasz?!
- Hmmm..., nie kapnęłam się, że ja poszłam do przodu, a ciebie zostawiłam... na torach..., i akurat, jak na złość, ten pociąg jechał prosto na ciebie, i ani myślał się zatrzymać! Co za komplatny brak kultury! - burknęła, wyraźnie akcentując wzmiankę o kulturze.
- Ash!
- No co?! No co?! Przecież nic złego się nie stało... - mruknęła.
- Ahley Noise, czy ty sobie ze mnie kpisz?! Mogłam zginąć, przez te twoje głupie " niespo-
dzianki "!!!
- No dobrze, prze - pra - szam! Zadowolona?! - zapytała lekko mnie przedrzeźniając.
- Nie!!!.... !!!! Ale już bez komentarza....
- Tym razem spróbuję, nie wepchnąć cię pod kółka...
- No, ja myślę!!!
- Oj tam, oj tam, i po co się denerwujesz? Ciśnienie ci podskoczy... - zaczęła mi prezentować swoje " wykłady ". Ja, wkurzona, ruszyłam przed siebie, a ona pobiegła za mną.
Przez resztę drogi ( o dziwo! ), poprowadziła mnie bez najmniejszego uszczerbku na psychice, i co najważniejsze na zdrowiu.
W końcu stanęła. Nie miałam bladego pojęcia, gdzie jesteśmy, ale to tylko taki niewielki szczegół. Ash pociągnęła mnie za rękę, i po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Chyba weszłyśmy do jakiegoś domu, czy coś w tym stylu. A może jesteśmy w centrum handlowym... Proszę, niech to będzie centrum handlowe! Tak ładnie proooooszę... Chociaż znając moją kuzynkę, to byłoby zbyt banalne. A, szkoda, bo mi łażenie po centrum handlowym w zupełności wystarczy! Naprawdę!!!
W pewnej chwili kuzynka zdjęła mi chustkę z twarzy, i szybko zakryła mi oczy, rękoma, tak że ze zdezorientowania nie zdążyłam nic zobaczyć... Poprowadziła mnie trochę do przodu, i kazała mi położyć moje ręce, na moich oczach. Bez namysłu zrobiłam to, o co mnie prosiła, bo nie miałam siły się z nią sprzeczać.
Ash
Zaprowadziłam Jess do domu chłopaków. Mam nadzieję, że Will, nie potraktuje nas jak ostatnio, bo jeśli tak, to z naszego planu o kryptonimie: " miśki - love - love " ( tytuł wymyślił Kev... ) - nici.
- Ash, mogę już otworzyć oczy? - zapytała moja kuzynka roześmiana.
- Jeszcze nie... - szepnęłam, chowając się z chłopakami za ścianą. Oby się udało...
I własnie w tej chwili, usłyszeliśmy dobiegające z góry gwizdanie, które z każą sekundą, stawało się głośniejsze! Will, właśnie zszedł na dół!
- Co to? - zapytała Jess, słysząc gwizdanie.
- Ćsiii! - syknęłam. - Robotnicy na budowie... - skłamałam.
- Co ?! Co my robimy na budowie?! - wykrzyknęła.
- Nic! Ćsii!!! - pisnęłam. Mimo wszystko, narazie większość układała się po naszej myśli. Jess była za rogiem, tak, że Will jej nie widział, bo skręcił w drugą stronę.
Will
Dzisiaj miałem nadzwyczaj dobry humor. Od rana starałem się nie myśleć o Jessice, ani nie dołować się z jej powodu, dopóki w pewnym momencie nie usłyszałem:
- Mogę już otworzyć oczy??? - ten dźwięczny głos, który rozpoznałbym wszędzie! JESS!!! To nie może być prawda... Czyżby ona tu była??? Nie, to niemożliwe! Znowu pewnie mam jakieś przywidzenia, urojenia, albo coś w tym stylu... NIedobrze... Zacząłem podążać w stronę głosu...
Jess
- Tak... - szepnęła Ashley. - Ale pod warunkiem, że powoli zaczniesz iść do przodu.
- Dobraaa... - westchnęłam zdziwiona. Ale zrobiłam to, o co " prosiła " mnie Ash, bo wiem, że zadawanie jej pytań, nie miałoby sensu.
W pewnym momencie w kogoś uderzyłam. Zachwiałam się, i już przygotowywałam się na spotkanie z zimną posadzką, gdy... ktoś mnie... złapał...?! Niepewnie otworzyłam oczy, które bezwiednie cały czas trzymałam zamknięte, bo szczerze mówiąc bałam się tego, co mogłam zobaczyć.... Szczególnie, kiedy Ash zaczęła nawijać o jakiś robotnikach....
Nie uwierzycie, kogo ujrzałam.... w tamtej chwili leżałam nieruchomo, i ze zdziwieniem wpatrywałam się - ze wzajemnością - we te piękne oczy Will'a Grend'a....
* Nawet jeśli niebo było w gruzach
I nie można było znaleźć światła dnia
Nigdy się nie załamię, nigdy się nie załamię
Możesz mówić cokolwiek, ja będę walczył moim sposobem
Nigdy nie będę w Twojej maskaradzie
Nigdy się nie załamię, nigdy się nie załamię.
I nie można było znaleźć światła dnia
Nigdy się nie załamię, nigdy się nie załamię
Możesz mówić cokolwiek, ja będę walczył moim sposobem
Nigdy nie będę w Twojej maskaradzie
Nigdy się nie załamię, nigdy się nie załamię.
( Kase&Wrethov " Break Down " )
Rozdział 11 - gotowy!!! Nie mam czasu się długo się rozpisywać, bo moi rodzice każą mi już iść spać.... Echch.. ci rodzice...
Po pierwsze: nowy rozdział nie pojawi się do połowy listopada, gdyż ponieważ, genialna zgłosiłam się do 4 olimpiad... Więc wiecie...:I
Strzelam, że Malinka00, to moja Marcysia, ale nie jestem pewna, a nie chcę nikogo urazić:)
Dedykacja:
" Dla mojej Anulki ( po raz 2 ), bo o mało się nie obraziła, że ostatni rozdział chciałam zadedykować Karci...:( Więc nie gniewaj się na mnie, bo ci się zmarszczki porobią:D
Aha, i życzę ci kolejnych kilkunastu lat spędzonych z twoim " genialnym " braciszkiem, w jednym pokoju... Współczuję... z takim bratem.... ;) Ale i tak go kochasz, i ja to wiem... Ty wszystkich i wszystko kochasz... Oprócz Filipa, bo założę się, żę własnie o nim pomyślałaś:))) Oj tak, zabijesz mnie w pon., ja to wiem...:>"
Dedykacja 2:
" Dla Malinki00, która pisze genialne komentarze...:) Szczerze, to poważnie jestem ciekawa, czy to Marcyśka:D ( właśnie w tym momencie tata zgasił mi światło, więc piszę po ciemku ( godz. ok. 00: 02, to przecież nie tak późno, nie???) - poker face...:)) Jesteś świetna<3333 Liczę na twoje kolejne optymistyczne i wesłe komenty;) "
Przypominam wam o konkursie z rozdziału 9 :
" konkurs:
jeśli lubicie rysować, pisać opowiadania, robić zdjęcia, albo znacie się na grafice komputerowej, to serdecznie zapraszam, do wzięcia udziału w tym " konkursie ".
Możecie narysować rysunek, napisać prolog, zrobić zdjęcie, ułożyć zwiastun, lub szablon, związany z moim blogiem, lub go promujący. Mam nadzieję, że znajdą się jacyś chętni:) " - on wciąż jest aktywny. Prace plastyczne ( bo to w zupełności wystarczy ) przesyłajcie do mnie na maila: natka99.blogerka@gazeta.pl ( PAMIĘTAJCIE, NIE GRYZĘ!!! :) ) Kari,apel do cb!!!: ty kochasz rysować, i robić fotografie: a nuż twoja praca wygra:) WCIĄŻ MYŚLĘ NAD NAGRODĄ.... UDZIAŁ W TYM MOGA WZIĄĆ TEŻ AMATORZY, I OSOBY, KTÓRE NIE UMIEJĄ RYSOWAĆ - LICZY SIĘ POMYSŁ!!! ( jej, gadam trochę, jak moja pani z plastyki... trooochę mnie to przeraża...)
PROSZĘ, ABY ROZDZIAŁ SKOMENTOWAŁ KAŻDY!!!, KTO CZYTA MOJEGO BLOGA!!!
jeśli lubicie rysować, pisać opowiadania, robić zdjęcia, albo znacie się na grafice komputerowej, to serdecznie zapraszam, do wzięcia udziału w tym " konkursie ".
Możecie narysować rysunek, napisać prolog, zrobić zdjęcie, ułożyć zwiastun, lub szablon, związany z moim blogiem, lub go promujący. Mam nadzieję, że znajdą się jacyś chętni:) " - on wciąż jest aktywny. Prace plastyczne ( bo to w zupełności wystarczy ) przesyłajcie do mnie na maila: natka99.blogerka@gazeta.pl ( PAMIĘTAJCIE, NIE GRYZĘ!!! :) ) Kari,apel do cb!!!: ty kochasz rysować, i robić fotografie: a nuż twoja praca wygra:) WCIĄŻ MYŚLĘ NAD NAGRODĄ.... UDZIAŁ W TYM MOGA WZIĄĆ TEŻ AMATORZY, I OSOBY, KTÓRE NIE UMIEJĄ RYSOWAĆ - LICZY SIĘ POMYSŁ!!! ( jej, gadam trochę, jak moja pani z plastyki... trooochę mnie to przeraża...)
PROSZĘ, ABY ROZDZIAŁ SKOMENTOWAŁ KAŻDY!!!, KTO CZYTA MOJEGO BLOGA!!!
MOJA SIORA MA DZISIAJ ( A WŁAŚCIWIE WCZORAJ, BO 18.10 ) URODZINY, tak że wszystkiego naj, i jeszcze trochę:) Wiem, że lubisz kolor różowy, a przynajmniej kiedys lubiłaś...:I Nie mam prezentu, bo jestem spłukana, DLATEGO TEN ROZDZIAŁ, I TO CO TERAZ PISZĘ, JEST SPECJALNIE DLA CIEBIE, bo powiem szczerze rozdział miałam zamiar dodać dopiero w listopadzie!!!:) Więc ładnie jej podziękujcie moi Natictioners ( kochane wy moje leniuchy :)) A teraz masz, takie HAPPY BIRTHDAY!!!! ( otwórz sobie link :) )
Soooooo...., do zobaczenia wkrótce:):
Natka99<3
(P.S. Miałam w pt swoje 2 zajęcia z gitary!!! Było ekstra!!!:) Mam świetnego nauczyciela, twierdzi, że ( wraz z Asią ) szybko się uczymy:) Hy,hy...:D)